KU MA RE
Kumaré. Guru DLA każdego (2011) - Filmweb
www.filmweb.pl/film/Kumaré.+ Guru + DLA + każdego-2011-652264
Ocena: 8.2/10 - Glosy: 167
Kumare do oświecony guru Ze Wschodu, który gromadzi SWOJĄ wspólnotę Na Zachodzie. NIE żart jednak prawdziwym przewodnikiem duchowym, lecz artysta, prowadzącym dokładnie zaplanowany ... Reżyseria: Vikram Gandhi . Występują:Vikram Gandhi SKORO CZASU BRAK TO JESTEŚ MOJĄ INKARNACIĄ
POLACY TO GĘSI OJCZYSTY JĘZYK ODDALI STĄD ROZŁAM NA WSZYSTKICH PŁASZCZYZNACH DOSTALI I MIODKA BREDNIE ORTOGRAFICZNE ZASYMILOWALI UPADEK MORALNOŚCI I PRAW CZŁOWIEKA BRAT BRATA HARATA JAK JESTEŚ TROCHĘ ZARADNY TO UWAŻAJ CHŁOPAKU DZIEWCZYNO
WIEMY JŻ NAWED ZMJANA KRESKI POWODUJE BŁOND ORTO GRA FIC ZNY A NIE ZASTANAWJAMY SIE JAK TAKA Z MJ ANA WPŁYWA W NASZE Ś WJA DOM E WY BO RY
Z % _ ZSTĄPILIŚMY NA PLANETĘ ZIEMYA (ziemia)
-do tej pory było łatwo(WYŻSZY POZIOM, LEWEL) z - JEDNOSTRONNE PRZEKREŚLENIE ZNAKU(=) RUW NA NIA
J %_JESTEŚMY ŚWIADOMI PEWNYCH BARJER WIEMY CO TO UPAŚĆ IWI EMY ŻE MOŻE BYĆ DOBRE DUROE
j -MUWI O ZłOŻONOŚCI ISTOTY W LICZBIE MNOGIEJ {długiej}
I %_ POJEDYŃCZA CZĘŚĆ{etap , fraza , level , odcinek , KRUTKIE i !? I
ŚWIADOMY MA PEWNYM POZIOMIE , OGARNIA JEDEN TEMAT
Z'.J'.I'.H'.B'.E'.A'.D'.F'.C'.G'.O'.M'.N'.K'.L'.P'.S'.W'.R'.T'.U'.Y'.
Industrializacja w określonym miejscu powinny najlepiej generować miejsca pracy dla mieszkańców tego regionu. Ale w Makkavaripalem Mandal, gdzie AnRak Aluminium Limited ustanowieniu swojej rafinerii tlenku glinu, rzeczy okazało się zupełnie odwrotnie.
W czasie ustawiania nogą w Makkavaripalem, AnRak zobowiązała się do zaoferowania znaczne możliwości zatrudnienia dla lokalnych wysiedlonych rolników, ale prawie sześć lat później, ludzie Makkavaripalem Mandal, którego ziemia została nabyta przez Andhra Pradeshinfrastruktury przemysłowej Corporation (APIIC) na imieniu AnRak, wciąż czeka na obiecane miejsca pracy.
Znaki alfabetu fenickiego
Runy bogowie i nie tylko
Ktoś – I jeszcze jedna myśl odnośnie run. Nie chcę się czepiać i podważać pracy badaczy ale skoro zapis runiczny był ściśle chroniony i samo jego wykradzenie zarówno poprzez Zaratustre jak i Odyseusza były przyczynami wojen z państwami złodziei to wątpię by zapisy runiczne dostępne dla ogółu były pozbawione tamtych magiczno-religijnych zakazów. Są dwie możliwości: ewolucja języka do poziomu dostępnego dla gawiedzi o czym Księgi tu zamieszczone nie wspominają. System pisania run jest inny niż nam przyzwyczajonym do łacińskich zasad pisania się wydaje. Dla mnie osobiście odczytanie teksty są bez sensu (kontekst napisu nie pasujący do znaleziska) a same teksty źródłowe wyglądają jakby to co odnaleziono było tylko odbiciem napisu (tekst pisany na matrycy odciśnięty na znalezionych przedmiotach). To mi podpowiada intuicja.
Źródło artykuły i rozmowy
Każdy zna sformułowanie „zaklęcie magiczne” obowiązujące w obecnym świecie. Przez całe średniowiecze alchemicy zajmowali się odtwarzaniem takich magicznych zaklęć. W WEDACH te zaklęcia znane są pod postacią MANTR. Ich właściwe wypowiadanie umożliwiało zarówno kontakt z Bogami jak i uzyskiwanie nadzwyczajnych umiejętności niedostępnych zwykłym ludziom (nphttp://vrinda.net.pl/skrypty/print.php?id=480
Studenci Kalarippayat
Kilku wybranych studentów, którzy ukończyli zaawansowany trening, uczy się pozycji ze specjalnymi mantrami i technikami oddechu. To pomaga czuć każda pozycje z siłą. Mantry wraz z odpowiednim oddechem pomagają rozwinąć szósty zmysł, intuicję lub jakkolwiek to nazwiemy. Korzyści z tego dla walki oczywiste. Można przewidzieć każdy atak – szczególnie kiedy jest się otoczonym. Siła tych mantr jest ogromna i gurukal uczy tego tylko tych uczniów, którzy będą zdolni respektować i kontrolować moc, którą dostają do swych rąk.”). Pierwsze WEDY jak głosi Wiki spisano na terenach zajmowanych przez Słowian więc należy z dużą ufnością założyć iż pierwotnie runy służyły do zapisu właśnie tych świętych reguł. Tylko i wyłącznie dlatego powinno istnieć płynne przejście pomiędzy runicznym (naszym) a staroawestyjskim (kradzionym) czy Sanskrytem wedyjskim (podarowane migrantom). Jak i powinno być zrozumiałe czemu nie ma zabytków piśmiennictwa (bramini do dziś mają strzec Święte Księgi przed kontaktem nawet przypadkowym z profanami właśnie z uwagi na zawarta w nich MOC SŁOWA). Później po podbojach i być może religijnej reindokrynacji pismo runiczne schamiało i trafiło pomiędzy pogańskich najeźdźców. Nadal było uważane za „boskie” i posiadające magiczną moc ale już niekoniecznie napisy w nim tworzone oparte były na regułach obowiązujących wcześniej. Niekoniecznie też runy trafiające pomiędzy pogańskich najeźdźców były udostępnianie w swoich prawdziwych znaczeniach. Naturalnym się wydaje iż dla ochrony MOCY SŁÓW w nich zawartych ich znaczenie (wymowa) były fałszowane tak by nowi nie mogli uzyskać potencjału prawowitych użytkowników run. I dlatego przez całe dekady „bliskowschodni czarodzieje” zajmowali się łamaniem kradzionego kodu. Tego który w oryginalnej postaci najpierw ukradł Odyseusz (Złote (Boskie) Runo (Runy)) i które później z Egiptu ukradli żydzi (Arka Przymierza).
Można nawet pójść dalej w rozważaniach. Pisma czysto spółgłoskowe (jak „żydowskie”) są pochodnymi słowiańskiego pisma runicznego ze źle odczytanymi runami. Tak to jest gdybanie ale tylko pozorne. Kiedyś ktoś odkryje jak migrowały pisma. Ta samo jak ktoś kiedyś stwierdzi, ze jeżeli osobniki A i B mają mutacje tych samych genów (powiedzmy a i b) to wcale nie oznacza ich pokrewieństwa tylko, że to miejsce w genotypie jest podatne na mutacje bo osobnik A mógł mutować według schematu ab a osobnik B według ba. Obecnie przyjmowana jest ich tożsame pochodzenie a to jak wynika z legend i mitów nie jest prawda. Były przynajmniej 3 ośrodki rekolonizacyjne po wielkim potopie. A nie wykluczone ze i więcej.
bialczynski – Witam. Spostrzeżenia niezwykle przenikliwe i trafne. Niektórym zagadnieniom nie poświęcam zbytniej uwagi, ale okazuje się, że “odtworzony od podstaw system” zazębia się i wyłapuje, wręcz eksponuje inne dziwne fakty które rzeczywistość do tej pory skrywała przed naszymi oczami.
Tak jest z ciągiem dziwacznym Ar i Arek czyli Dużych i Małych Dzbanów – kopii właściwego Dzbana. Obraz na Dzbanie Zerywanów jaki dostali od Bogów jest analogią do Pisanek odtwarzających tak samo zapis Baji z Owalu-Jaja Świata (Kłodzi Swąta). Opis dzbana powstał kiedy Księga Tura była jeszcze w powijakach (a o Księdze Ruty nawet mi się nie śniło) – on powstał w 1991 roku przed wydaniem “Stworzy i Zduszy” i tam został opublikowany w opowieści, która stała się epizodem umieszczonym następnie w Taji o Zerywanach w Księdze Tura (1996) i opublikowana w roku 2000 w I wydaniu Księgi.
Koncepcja, że Dzban to musi być czARA powstała na etapie pisania Księgi Ruty – dokładnie nie pamiętam – ale mogło to być między 2004 a 2007 rokiem. Skojarzenie Koszan z Koszetyrsami i Koszerysem – Ozyrysem, to rok 2007. Jednakże skojarzenie czaRY z ukradzioną z Egiptu Arką i Koszerysem-Ozyrysem oraz Opowieści greckiej o Runie z faktem złodziejskich praktyk Perprzechwały (Heraklesa) na Stepach a także z poszukiwaniem Łabędy-Lędy przez jej brata sprzedawczyka Kadzimieja (Kadmosa), który sprzedał runy w Grecji (runy które wykradł też Przybłęda-Odyseusz) to rok 2009.
Natomiast dopiero teraz spod przysypanych warstw Rzeczywistości wyłazi na wierzch związek L’ARK Hill – ARK-ona – C-ARO-duna lub CARKOduna (Karkoduna) – ARKA-Jama – AR-Arat (gdzie też arka) – Arka Pana i Arka Noego. Runo i Runy – Runo skradzione w Gołgolidii (Kolchidzie) gdzie idąc tropem dosłowności nauka anglo-saska szuka w Swanetii wydobywania złota przy pomocy owczej skóry usiłując dogrzebać się prawdy w tym micie.
Prawda jest prosta i jasno wyłożona – historia runa-run i zdrady Kadzimęża jest wprost opowiedziana. Tylko pod Tyr nad Morzem Czarnym (także zakładany przez Fenicjan) lub pod Tyrs zakładany przez Draków-Dardawian uparcie podkładano interpretację łączącą porwanie Łabędy (jest jeszcze łabędzia Leda)z Tyrem małoazjatyckim. Ale te związki to rok 2012 – gdyż dopiero odkrycie Linii pozwoliło połączyć system nazw z Arką z piramidą Cheopsa i Koszerysem-Ozyrysem i z drogą pisma z Windji do Egiptu. Cały ten ciąg zdarzeń wygląda jak zaprogramowana transmisja, albo “falujące natchnienie” ocierające się o PRAWDĘ i wyłuskujące ZIARNO spod plew, którymi leży przysypane – Leży na wierzchu cały czas, tylko lekko przyprószone. No ale podstawowa sprawa to zinterpretować mity greckie z optyki scyto-słowiańskiej i przebić się przez pychę tych opowieści i odkręcić je. Bo oczywiście Grecy chwalą siebie i Rzymianie też siebie i Germanie też siebie – wszyscy w kronikach są najgenialniejsi – nawet jeśli upadli, rozpadli się i wszystko przegrali to wszystko robili pięknie i prawidłowo i bohatersko.
Mit jest też – i to naprawdę już głęboka wiedza – zbudowany na zasadzie modeli adekwatnych, a więc to co mówi wprost to tylko pierwsza warstwa, która wydaje się zwykłą bajdą (choć to dla bajdy obraźliwe bo ona od Baji pochodzi a to baśń – jest prawdziwie bezsensowną “bajdą”, to baj-śniona, wyzuta z treści mitycznej dla morału), a pod nią jest druga i trzecia.
Dokładnie tak jest np. z Troją. Czy jakaś kobieta Helena mogła być przyczyną takiej wojny?! Fajna bajka, tyle że pod nazwą i osobą jest ukryta prawda – Helena to model adekwatny – Gelonos – A o cóż tam chodziło w tym Gelonos? O to, że Grecy (wbrew chełpliwej kronice) musieli płacić trybuty od handlu i od wjazdu – wiadomo że zawsze chodzi o pieniądze gdzieś na dnie. Troja Widłuża należała do Dardawian i Bytyńców – (Bitynia) i Gelonos-Gleń-Gołuń należał do Bytyńców (Budynów). To była wojna o płatności ze wszystkich kolonii Greków na wybrzeżach, które podlegały Scytom.
Interpretacja od-słowiańska i zrozumienie praw psychologicznych rządzących zapisem kronikarskim, który z czasem przeradza się w mit – to klucz do każdej Mitologii, każdego narodu. I okazuje się, że Grecy piszą wprost, tylko na odwrót – ci którzy są ich bohaterami są Sistańskimi dezerterami i wyrzutkami, albo złodziejami sistańskich skarbów. I wtedy nagle wszystko zaczyna się zgadzać- otwiera się pełny obraz.
To bardzo dziwne uczucie – praca z energiami/bogami na tym właśnie polega, bardzo dziwnie mieć wgląd w proces formowania się tego “odkrywania” Rzeczy Istności.
Też mam wrażenie, że te napisy to “małpie” zastosowanie znaków, jakby je użyto nieadekwatnie, ale może to być też mylne wrażenie, bo mentalnie jesteśmy odlegli od tamtej epoki i tamtych ludzi.
pozdrawiam cię Ktosiu, Miło cię poznać, bo takie spotkanie zawsze cieszy. CB
Ktoś – Bo temat Słowian jest politycznie niewygodny. Bo jak uczą Greckie i nie tylko mity dawno dawno temu dwie frakcje Bogów wzięły się za łby. Jedna charakteryzowana wawilońskim wężem i 12 plus 1 podobno zaginionym plemionami (czasem jest mowa o 12 bogach). Druga Księżycem, 9 demonami i nieszczęsnymi Słowianami jako ich ziemscy przedstawiciele. Dlatego trudno jest tym którzy w wyniku interwencji Wodyna i reszty jego paczki stracili niewolniczy raj na ziemi badać a tym bardziej opisywać historie swoich wrogów od których przyszła prawość i uniwersalne zasady moralne. Prościej jest przenicować świat pojęć i się podszywać pod tych dobrych dokładnie w ten sam sposób jak funkcjonuje obecnie świat. I robić z siebie ofiarę własnej agresji.
Trudno jest mi gdybać czy kobieta może być zarzewiem wojny. Z jednej strony tak bo duma, honor wojownika czy zobowiązania sojusznicze wymagają czy wręcz zmuszają do podjęcia takich działań. Z drugiej strony podejście szowinistyczne mówi dokładnie co innego. Kluczem do zrozumienia czy ten opisywany w wielu mitologiach powód mógł mieć miejsce jest zarówno rola Mazonek opisana jako skarbnica czystego DNA jak i praktyki Spartan które osoby obdarzone defektami genetycznymi zrzucali ze skał.
Jeżeli miała miejsce atomowa wojna bogów czego dowodem jest choćby cmentarzysko spodków w głuszach Syberii to świat po niej uległ skażeniu. I nie dziwia wtedy i pariasi z Indii bedący okresleniem ludzi skazonych biologicznie, chemicznie czy nuklearnie, opisy roli Mazonek, praktyki Spartan czy inne tego typu zachowania jak i powstałe po tym wydarzeniu mutacje opisywane jako ludzie-potwory. Nawet przyjęty system rekolonizacji planety poprzez system miast-baz nie dziwi bo jest najbardziej skuteczny do szybkiego odtworzenia gospodarek dla ocalałych ludzi. To wszystko to jest tylko naturalna konsekwencja tamtych wydarzeń będących opisywaną w mitologiach zmianą warty czy utemperowaniem zachłanności bóstw podziemia.
Prędzej czy później prawda zatriumfuje. Gorzej jak się okaże iż „narodu niemieckiego” nigdy nie było. Że to tylko jedno z wielu podbitych przez zdradę wodza plemion podobnych tym którymi Naziści zwykli pomiatać. Że zawsze byli jak i obecnie sa murzynami majacymi realizować, poprzez zdradę swoich przywódców, cudze cele. To słynne DRANG NACH OSTEN w celu ponownego wymordowywania członków „Królestwa SIS”, bo to ono w tym marszu jest celem. Bo nie udało sie podbić je od południa to się ludziom kiełbi we łbach bajkami o ich pochodzeniu by spróbować „podbijania” z innej strony. Ale jak mówią „przepowiednie” Bogowie Sistanu kiedyś powrócą. A wtedy bedzieczas płączu i zgrzytania zebami. Ale to juz nie bedzie nasz problem tylko tych którzy zamiast skorzystać z szansy nawrócenia zakończą swoją droge w Nicy. Dokumentnej Nicy.
Cieszę się, że moje bazgroły mogły się do czegoś przydać. Również się ciesze iż dane mi było trafić na ta stronę i nie powiem iż staram się dziarsko odnośnikami do niej pozarażać co się da w alternatywnym świecie mugolowych kłamstw o dziejach dawnych i bardzo dawnych. Ale idzie cięzko bo wyryte ST koleiny „prawdziwych i niepodwazalnych” dziejów sa głebokie a i ludzi dziwna bojaźn bierze na myśl iz maja je przekroczyć. Prosciej jak baranek czy łowieczka iść utartą ścieżka za stadem podobnych SCLAVES. Bo przeciez w takim duchu i pieja z ambon katabasy jak i gardłuja z mediów aitorytety. Dla dobra „swiatowej gospodarki” zostań wolontariuszem od urodzenia. Pracuj po 24h na dobe za free utrzymując sie z miłosci do swoich ciemiężycieli. Rządanie czegokolwiek to przecież antykapitalizm antykatolicyzm anty….. wrecz antyczłowieczeństwo. Czy antyjezusizm bo on przecież został zamordowany na krzyzu bys ty mógł zaharowywując sie na śmierć odpracować tamto wydazenie w którym Bóg sobie odszedł nie dając sie sprowadzić Sanhedrynowi do roli Pietaszka co było w zydoskich planach. Tak jak teraz to maja w planach, co otwarcie głosza, do całosci słowiańskiego zywiołu. W tym matecznika SiS czyli Rosji.
Również pozdrawiam
Ktos – PS. To: http://pl.wikipedia.org też jest alfabet runiczny rżniety ze słowiańskiego a nie piktogramy małp czy innych kóz.
PS. W Wedach opisana jest walka 2 rodów o władze. Jednego rządzącego i drugiego mieszkającego w lesie mającego prawa do rządzenia i poparcie i pomoc bogów w wyegzekwowaniu swojego powrotu do władzy. Ci z lasu to mieszkańcy Królestwa SS. Ci pierwsi to żmijowe plemię ponownie spiskujące nad przejęciem całej planety pod swój sodomiczny but.
errata
„I nie dziwią wtedy i pariasi z Indii będący określeniem ludzi skażonych biologicznie, chemicznie czy nuklearnie, opisy roli Mazonek” -> „I nie dziwią wtedy i pariasi z Indii będący określeniem ludzi skażonych biologicznie, chemicznie czy nuklearnie, opisywane w Wedach zalecane kąpiele w rzekach by zmyć z siebie promieniotwórcze opady przywłaszczone i zamienione później w judeotradycji jako chrzest (każdy by się cieszył z drugiego życia jakby będąc w centrum Hiroszimy czy Nagasaki dane mu było przeżyć wybuch), opisy roli Mazonek”
W sumie to powód Wojny Trojańskiej ten prawdziwy jest wprost przed naszymi oczami. Tak to była walka o kobietę, o wyjatkową kobietę. O potomkinie Mazonki Ledy. Księga Ruty podaje, iż:
„Jednakże wschodni kaziciele burscy i rzekacze istyjscy przekazują, że matkami tych trzech były: (…), Łada-Łagoda dla średniej Łabędy-Lędy ”
„Tylko (…) i Lęda-Łabęda, porwana znad rzeki przez Byka i uprowadzona na Skrytę, nigdy już do nich nie wróciły.”
I teraz
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Helena_Troja%C5%84ska)
„Helena Trojańska (gr. Ἑλένη Helénē) – w mitologii greckiej królewna i królowa Sparty; bohaterka Iliady Homera.
Uchodziła za córkę Tyndareosa, króla Sparty, lub boga Zeusa, który pod postacią łabędzia zapłodnił Ledę, a Helena wykluła się z jaja.” – to jest córka porwanej wcześniej Mazonki, prawdziwy powód Wojny Trojańskiej. Nie jabłko czy inne bzdety tylko zwrot córki porwanego członka plemienia. Bardzo ważnego członka. Grecy nie chcieli oddać jej po dobroci to została porwana. Reszta jest znana. Wojna.
Zresztą z ciekawostek jak to romanovie kłamią równie biegle jak plemię żmijowe:
1.(http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_troja%C5%84ska)
„Według historyków zdobycie Troi przez Achajów miało miejsce ok. 1200 r. p.n.e.
Wg chronologii greckiej zdobycie Troi miało miejsce w 1184 r. p.n.e. Było ono związane z wyprawami zdobywczymi i ekspansją Achajów utożsamianych z kulturą mykeńską.”
2.(http://pl.wikipedia.org/wiki/Leda_(mitologia))
„Leda (gr. Λήδα Lḗda, łac. Leda) – w mitologii greckiej królewna etolska, królowa Sparty, kochanka Zeusa.”
3.(http://pl.wikipedia.org/wiki/Etolia)
„Etolia – kraina w starożytnej Grecji, od południa ograniczona Zatoką Patraską i Koryncką, zamieszkana przez Etolów. Największe znaczenie miała w III wieku p.n.e., w czasach działalności Związku Etolskiego.”
4.(http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Etolski)
„Związek Etolski – związek wspólnot plemiennych i poleis greckich założony przez Etolów między 280 a 270 p.n.e., po odparciu celtyckiego najazdu na Delfy pod dowództwem Brennusa [potrzebne źródło]. Największe znaczenie Związek osiągnął w latach 230 – 220 p.n.e. Zakończył swoją działalność po klęsce w bitwie pod Magnezją stoczonej z Rzymianami.”
Jak osoba żyjąca około 1200 p.n.e. mogła pochodzić z kraju stworzonego 900 lat później?
U druga ciekawostka
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Dorowie)
„Dorowie – lud grecki mówiący dialektem doryckim, który pod koniec II tysiąclecia p.n.e. zajął Helladę achajską. Pierwotnie, kiedy przebywali w górach Pindos, nazywali się Makednoi, a Dorami- Dorieis stali się w trakcie inwazji.”
Makednoi – Mednoi – Medowie
Na przykładzie tego wpisu widać jakimi sztuczkami posługują się Romanie by fabrykować ze starych ludów nowe. „Lud który pierwotnie nazywał się Makednoi nagle został ochrzczony Dorieis. Czyżby ktoś chciał ukryć powód najazdu i grecka podległość lenną dzikusom z syberyjskich lasów?
Jakie zioła palili ci napruci winem ? « Pagans / Poganie (Rodzimowiercy słowiańscy ) – Poganin i Słowianin
[…] na przykład. Siedzą, piją, lulki palą.. Ten sam. Ruć to ruta. Kto chce o tym więcej, niech książkę przeczyta o dawnym tutejszym piśmie, które powoli zaczyna być […]
Twórcy run wędyjskich
Przodkowie Polaków byli w stanie przeprowadzić bezprecedensową reformę starożytnego pisma. To, że pismo winczańskie było pierwszym w historii cywilizacji ludzkiej jest już powszechnie rozchodzącą się dobrą nowiną. Jednak pomysłowość słowiańskich przodków nie ograniczyła się do wynalezienia pierwszego alfabetu ludzkości. Do rycia liter na twardych podłożach opracowali runy – pismo prostsze, ale w pełni odpowiadające bogactwu języków słowiańskich.
„Polskie runy przemówiły” – to tytuł pracy Winicjusza Kossakowskiego, który wbrew dogmatykom oficjalnej humanistyki polskiej uruchomił swoim logicznym mózgiem lawinę odkrywającą tajemnice rodzimej kultury.
Kossakowski wyjaśnia mechanizm stworzenia run przez naszych przodków (jego zdaniem Wenedów/Wędów), dzięki obserwacji pracy organów ludzkich (języka czy ust) podczas wypowiadania poszczególnych dźwięków. Np. genezę formy zapisania głoski „A” tak tłumaczy: „Wymawiając ją, wczuwam się w którym miejscu czuję dźwięk – w tym przypadku na podniebieniu. Rysuję otwarte usta dwoma kreskami. Trzecią kreską zaznaczam miejsce, w którym czuję wibrację. Następny krok to szukanie w alfabetach, poczynając od łacińskiego, podobieństwa do mojej runy. Znajduję identyczny znak na figurkach z Prilwitz, podobne lecz już zniekształcone w etruskim, starogreckim, fenickim i łacińskim.”
Kossakowski objaśnia takie „fizjologiczne” źródło kształtu każdej runy. W końcu odszyfrowuje konkretne, nieliczne zabytki. Ich zbiór jest przypadkowy, częściowo podważany, ale daje silne i spójne argumenty autorowi.
Pismo własne WędówOdczytanie run wędyjskich przez Winnicjusza Kossakowskiego to wybitne osiągnięcie, które powinno dotrzeć do powszechnej świadomości Polaków. Jednak nie we wszystkim zgadzam się z dociekaniami autora. Szczególnie z interpretacją nazwy Słowianie jako SloWeneti, czyli Szło(od)Wenetów. Moim zdaniem, nazwa Słowianie pochodzi od Słowa, bowiem mówili dla siebie zrozumiałymi językami w odróżnieniu od Niemych (Niemców). Po raz pierwszy Słewi/Słowi (najprawdopodobniej był to wyraz z dwugłoską „oe”, zachowaną do dziś np. w kaszubskim) występuje u Rzymian, którzy nazwę ludu zapisywali Suevi. Pod taką nazwą opisuje ich Tacyt w „Germanii”. Mieliśmy więc przeciwstawienie: Słoewi – Niemi. Z kolei nazwa Wędowie/Wenedowie (łac. Weneti) najprawdopodobniej pochodzi – jak pisali nasi kronikarze – od Wędy, czyli popularnej królowej Wandy. Pojawiłaby się więc najwcześniej pod koniec IV w. p.n.e., po śmierci córki Kraka. Jej właściwe staropolskie imię to Węda, a więc jej lud to Wędy/Wędowie. Ponadto od końca I tysiąclecia p.n.e. Wędowie/Wenedowie zaczynają pojawiać się w pismach rzymskich pod zlatynizowanymi nazwami (Wenetowie, Wandalowie itp.).
Możliwe jest też rozważenie pochodzenia nazwy Wędów od starej formy wo(e)da – woda, jako że słynęli Wędowie umiejętnościami żeglarskimi, a zamieszkiwali rejony nadmorskie i wilgotne dorzecza środkowoeuropejskich rzek. Tylko, że nazwa ta nie występuje przed czasem życia Wędy i wszystko wskazuje, że jest późniejsza, a więc pochodna od imienia królowej. Ponadto, wcześniej ten sam lud Wędów nosił miano Lęhów/Lęhy i też zamieszkiwał te same tereny, obfitujące w wody. Przedstawiona przez Kossakowskiego teoria o zastąpieniu „li” przez „n”, przez co Wielieci przeszli w Weneci, jest wątpliwa. Tak samo nie przemawia do mnie powszechnie podnoszona teza, że Henetoi wspomniani przez Greków począwszy od Homera są Wenetami. Niewątpliwe jest natomiast, że taki lud istniał i jest tożsamy z przodkami Polaków, określany też łacińskim mianem Wandali. Niemcy do naszych czasów nazywają Serbołużyczan – Wenden.
Dlaczego pisząc o runach odbiegam do Wędów? Odpowiedź jest prosta – alfabet etruski, za pochodzący wprost od wenedyjskiego, uznali wcześniej od Kossakowskiego badacze z południowej Słowiańszczyzny, m.in. Matej Bor. Kossakowski zresztą w swojej pracy zamiennie używa określeń: runy polskie i wenedyjskie. W sumie jesteśmy zgodni, że to ten sam alfabet, który funkcjonował nie tylko na ziemiach dzisiejszej Polski, ale również na rozległych obszarach całej Europy. Używał go ten sam lud, który zakładał atlantyckie porty w Bretanii, nad Adriatykiem i nad Bałtykiem oraz zasiedlał w starożytności ziemie pomiędzy tymi wodami. Runy, które rozszyfrował Kossakowski nie są więc „polskimi”, ale „wędyjskimi”. Stanowiły zapomniane pismo ludu, który dał początek wielu współczesnym narodom europejskim, a nie tylko Polakom.
Wędowie wchodzili w skład federacji ludów słowiańskich i pokrewnych, w której raz panował jeden naród tej starożytnej unii euro-azjatyckiej, a innym razem drugi. Byli to Trakowie, Lęhowie, Scytowie/Skołoci, Getowie i Słewowie, a w końcu Wędowie.
Bułgarski uczony Pawel Serafimow ustalił, że w I w. p.n.e. Wędowie/Wenetowie przestali używać pisma wspólnego wcześniej dla całej Słowiańsczyzny oraz Scytów i Sarmatów, a które jest pierwowzorem głagolicy. Z ustaleń Radivoje Pešicia wiadomo zaś, że głagolica pochodzi z pisma winczańskiego. Serbski badacz widział też ciągłość między Vinča a wędyjskim, a także m.in. etruskim, łacińskim, greckim i fenickim.
Runy wędyjskie, zachowane m.in. na monetach Mieszka I, zaczęły więc wypierać głagolicę na obszarach na północ od Dunaju i na zachód od Bugu w czasach Leszka II Przemysła i objęły niemal cały obszar jego państwa. Nasze runy mogły być więc skutkiem jednej z jego reform. Tym bardziej, że rozprzestrzenianie run wędyjskich gwałtownie wyparło poprzednie pismo o tysiącletniej tradycji, a więc nowy alfabet musiał mieć wsparcie sprawnie zarządzanego państwa. W obecnym stanie wiedzy nie jesteśmy w stanie ustalić, czy twórcą nowego alfabetu był zagadkowy kapłan DeKenej (z Čenej) czy może zespół mędrców albo sam król królów Słowian.
Mowa pieniądza
Wszyscy musimy poruszać się pomiędzy pojedynczymi fragmentami zapisów i odkryciami archeologów, antropologów oraz genetyków, bo mimo pewności posiadania pisma przez naszych przodków, brak jest polskich źródeł pisanych sprzed średniowiecza. Stało się tak, ponieważ do zlikwidowania zabytków pisma polskiego, a zwłaszcza ksiąg, przyczynił się zdecydowanie Bolesław Chrobry. Król kazał „pogańskie” księgi zniszczyć, by prawdopodobnie zatrzeć ślady niechlubnej przeszłości Piastów – uzurpatorów, przeciwników rodzimej wiary pogańskiej i wprowadzających siłą obcy Słowianom system feudalny. Wraz z księgami odchodziło w zapomnienie pismo. Następnie jakiś mnich postanowił przystosować do polskiej mowy alfabet łaciński, wykorzystując jednak znajomość run, np. do „E” dopisał ogonek (taki sam jak w runie) i uzyskał „Ę”. Podobnie zrobił Cyryl wykorzystując głagolicę do przystosowania alfabetu greckiego do mowy Słowian.
Zostały tylko nieliczne zabytki kamienne i metalowe. Takie, jak monety Mieszka I i Sieciecha oraz „z dłonią”.
Na denarze Mieszka I najważniejszy jest symbol Łady – boga władzy i ładu. Przedstawia kopułę nieba z osadzonym na niej równoramiennym krzyżem. Kossakowski zauważa, że taki sam krzyż widnieje na diademie z Dratowa sprzed 3 tys. lat. Po prawej stronie kopuły polska runa Ł, pisana jak V z ogonkiem. Po drugiej stronie runa „D” zapisana jako grot podparty z boku. Razem ŁD, czyli ŁaDa, bowiem samogłosek często nie pisano, zostawiając je jako domyślne.
Z kolei imię władcy czytane runami powinno brzmiec MĘZKO od mężny. W Dagome Iudex to samo imię zapisano MESKO. Po pierwsze w łacinie nie ma Ę, a po drugie Polacy zbitkę ZK wymawiali SK.
Polscy historycy zrobili z tego władcy Mieszka. Tymczasem takim mianem Rusini nazywali księcia Moskwy, który zbierał haracz dla Tatarów, a przezwisko pochodziło od mieszka, czyli worka na pieniądze. Ponadto Kossakowski stwierdza, że na drugiej stronie monety są nie swastyki, ale zapis w systemie dziesiętnym Słowian w postaci krzyży z dodawanymi ramionami określającymi wartości. Prawoskrętnie odczytuje datę 964, zaś lewoskrętnie 946, a więc obie przed chrztem księcia.
Jeszcze ciekawsza jest inna moneta przypisywana Mieszkowi I, ale najprawdopodobniej starsza od panowania władcy. Została opisana w całości pismem Wędów. Kossakowskiemu udało się odszyfrować napis TLUIELA, który tłumaczy od źrodłosłowu „tulić, zachowywać”, jako „skarbnik, skarb książęcy” – myślę, że to może być „skarbnica”. Z drugiej strony autor odczytał napis ORZIIŁ, czyli orzeł, ptak ożywający jak feniks z popiołów, który do dziś jest oficjalnym godłem Polski.
Bogaty program ideowy znalazł Kossakowski w monetach „z dłonią”. Takie pieniądze odkopano na Mazowszu i w XIX w. n.e. uznano je za morawskie. Skąd uczeni wpadli na ten pomysł, skoro na Morawach takich monet nie znaleziono? No, ale to nie jedyna zagadka umysłów naszych akademików i nie czas, by ją teraz rozwiązywać.
Kossakowski daje taki opis:
„Rycina prawa. Czytamy prawoskrętnie. Zaczynamy od krzyżyka: E BK MILLIU – Jest Bóg Miłujący. Należy przypomnieć, że słowiańskim symbolem Boga był krzyż równoramienny. Konstrukcja krzyża na monecie może nieść z sobą treści religijne.
1) W centrum mamy obręcz, które u dawnych Słowian było symbolem prawa bożego. Bóstwo pierwszego prawa – Perkuna, wyobrażone na idolu ze Zbrucza, trzyma w ręku obręcz. Ze środka koła wychodzi osiem promieni ułożonych podwójnie i zakończonych podkową, symbolem kopuły nieba. Na zachowanych zabytkach, słowiańskie bóstwa są dwoistością, mają po dwie twarze. Każde z bóstw stanowi jedną z cech Boga Jedynego i jest Jednością, o czym mówi ideogram krzyża. Każde bóstwo ma oddzielną kopułę nieba, a pomiędzy nimi dodatkowe cztery kopuły. […] Na monecie znajdują się dwa symbole bóstw, Dłoń Boża oraz Krzyż równoramienny, który wydaje się być ideogramem Jedynego Boga Słowian – Pierwszego Stworzyciela (PierRuna – dop. RudaWeb).”